Dawid lubi podróżować jednak w odróżnieniu od wielu, woli robić to autostopem. Najważniejsze dla niego stało się poznawanie nowych ludzi i miejsc. Zakochał się w przygodzie, która rozpoczyna się od momentu wyjścia z domu i złapania pierwszego „stopa”. Poza tym jest studentem Akademii Wychowania Fizycznego we Wrocławiu. Podróżnicze poczynania Dawida, możecie obserwować na jego instagramowym profilu.
Dzień w podróży
– Na wstępie, przyznam, że jestem ogromnym śpiochem, ale nie w podróży. Poranki dają mi dużo nowej energii, nieważne czy spałem na plaży pod gołym niebem, w parku w połamanym przez wiatr namiocie lub na kanapie w salonie uprzejmego kierowcy. Czasem sypiam w hostelu, kiedy akurat zamarzyło mi się trochę „luksusu”. Dzień zaczynam od porannej toalety w zależności od warunków miejsca noclegu, dobrego śniadanie (bez kawy, bo nie lubię!), a uśmiech sam maluje się na twarzy i pozostaje jedynie wyciągnąć kciuk lub tabliczkę z celem podróży. Później dzieją się szalone rzeczy. Poznawanie nowych ludzi i nawiązywanie znajomości, które często trwają po dziś dzień. Setki kilometrów, rozmowy bez tabu, wspólne posiłki i zbyt szybkie pożegnania z ludźmi. Oczywiście po drodze wyznaczam sobie „checkpointy” w postaci ciekawych miejsc, w których zatrzymuję się na dzień lub dwa. Gdy nadchodzi wieczór, a ja znajdę już nocleg, siadam zmęczony i szczęśliwy przy wykwintnej kolacji z supermarketu. Rozmyślam wtedy o wszystkich życzliwych ludziach, których tego dnia spotkałem na swojej drodze. Siedzę i jestem wdzięczny.
Niewinny powrót z koncertu – początek
– Moje zupełnie pierwsze wspomnienie autostopowe to czasy gimnazjalne. Po koncercie, na którym byłem z paczką moich znajomych, okazało się, że nie wszyscy zmieścimy się w powrotny transport. Jako że do domu było około 20km, stwierdziłem, że zostanę i jakoś sobie poradzę. Wraz z kolegą złapaliśmy stopa do miejscowości dalej, z której już wydostać się nam nie udało. Dzwoniłem w nocy po niezbyt zachwyconą mamę, ale już wtedy zakiełkowało we mnie poczucie, że zrobiłem coś super. Później, w liceum przyszedł czas na pierwszą zaplanowaną podróż autostopową nad polskie morze, którą bardzo miło wspominam do dziś. Zadziałało to, jak efekt domina, a ja planując kolejne wyprawy, powoli zapominam, że istnieje inny sposób podróżowania.
Realia stopowicza
– Z pewnością jestem osobą, która nie znosi monotonii, a podróżowanie to nieustanne obcowanie z czymś nowym. Z nowymi miejscami, w których zawsze jest tak wiele do zrobienia, zobaczenia i poznania. Czasem zdarza się jednak utknąć. Po dziesięciu godzinach stania na parkingu, zaśpiewaniu wszystkich piosenek świata, wykonaniu szeregu akrobacji, które w wątpliwym stopniu przekonują kierowców do zatrzymania się obok Ciebie, czasem entuzjazm spada. Mimo to, gdy w końcu uda się ruszyć w dalszą drogę, euforia jest ogromna. Autostop jest przewrotny, możesz obrać za cel, którąś z wielkich europejskich stolic, a trafić do małej mieściny, która w ostatecznym rozrachunku zachwyci Cię sto razy bardziej. Podczas mojej ostatniej wyprawy do Aten, moja współtowarzyszka codziennie wieczorem powtarzała: „Ciekawe co będziemy robić jutro o tej porze”. Mówiła tak z uwagi na losowość miejsc noclegowych.
Nowe
– W życiu najbardziej lubię uczyć się nowych rzeczy. Kiedy robię coś po raz pierwszy, jestem bardzo skoncentrowany i bardzo zadowolony, że cały czas pozostaje otwarty na nowe doświadczenia. Nie bez powodu trzykrotnie zaczynałem różne kierunki studiów, trenowałem dwie odmienne dyscypliny sportowe i zdążyłem pojechać na wymianę studencką. Uwielbiam też poznawać nowe smaki, nie ma potrawy, której odmówiłbym chociaż spróbowania. Wychodzę z założenia, że teraz właśnie jest czas, w którym muszę poznać jak najwięcej i przekonać się, gdzie tak naprawdę czuję się dobrze.
Codzienność a podróżowanie
– O ile w podróży największą radość czerpię z poznawania nowych ludzi, tak w mojej codzienności najlepiej czuje się, wtedy kiedy spędzam czas z moimi przyjaciółmi i rodziną. Z nimi się nie nudzę, wiem, że mogę na nich liczyć, oraz że podchwycą każdy mój szalony pomysł na ubarwienie rzeczywistości. Morsowanie w Wiśle, biegi przygodowe, spontaniczne wyjazdy w góry, jestem szczęśliwy zawsze wtedy, gdy wychodzę poza schemat dnia. Kontakt z ludźmi jest dla mnie motorem napędowym, dlatego w przyszłości bardzo chciałbym stworzyć miejsce, w którym będę mógł gościć ludzi. Mam kilka pomysłów, a jak to się rozwinie – zobaczymy. Na ten moment wiem, że szczęście daje mi obcowanie z drugim człowiekiem.
Podróżnik
– Ważnym momentem dla mnie, była chwila, w której po raz pierwszy świadomie nazwałem siebie podróżnikiem. Długo myślałem, że te moje wyjazdy to trochę jak do sklepu po bułki, ludzie okrążają świat, przedzierają się przez oceany i dżungle. To jest dopiero podróż! Dwa lata temu z dnia na dzień zebrałem się i postanowiłem jechać do Gata de Gorgos, małej miejscowości w Hiszpanii. Moja kuzynka była tam akurat u znajomych, a pięć dni później zaczynał się właśnie w Gacie festiwal muzyki walenckiej. Udało mi się dotrzeć w 4 dni, po drodze dostawałem mnóstwo wiadomości od właśnie tych znajomych, podekscytowanych moim przyjazdem, pytających jak mi idzie. Dzięki temu, że miałem w swojej studenckiej karierze krótki epizod z filologią hiszpańską byłem w stanie zdawać im pobieżne relacje. W dniu mojego przyjazdu zostałem hucznie przywitany przez ogromną grupę obcych mi ludzi, a sam czułem się jak w ukrytej kamerze. Spędziłem tam cudowny czas, pomagając im przy organizacji festiwalu, a później doskonale się na nim bawiąc. Zrozumiałem, że żeby być i czuć się podróżnikiem wcale nie musisz jechać daleko. Najważniejsze, żebyś w drodze, w którą wyruszasz był otwarty na to czym chcą podzielić się z Tobą inni i budował w ten sposób swój światopogląd. Podróż zawsze daje dużą wolność nie tylko w sensie fizycznym, ale przede wszystkim w sensie psychicznym i jest czasem, z którego możemy wyciągnąć dla siebie najwięcej, najwięcej się o sobie nauczyć.
Zastopowane plany
– Miejsc, w których można mnie spotkać, jest kilka. Na co dzień studiuję na Akademii Wychowania Fizycznego, więc przy odrobinie szczęścia można na mnie trafić, na którejś z sal wykładowych lub na hali tenisowej. Studiowanie dzielę z pracą w Escape Roomie, w którym staram się oderwać ludzi od szarej rzeczywistości i przenieść ich w szalony świat zagadek. Oczywiście czasem miewam też wolne, a wtedy można spotkać mnie wszędzie, od ścieżek biegowych przez baseny i miejskie lokale. Obecnie jednak z pewnością zastaniecie mnie w domu, z którego staram się nie wychodzić. Uwierzcie mi, że moje plany podróżnicze na wiosnę sięgały dużo dalej niż salon i kuchnia. Sytuacja, w jakiej wszyscy się znaleźliśmy, zobowiązuje do wzięcia odpowiedzialności nie tylko za siebie, lecz również społeczeństwo. Każdy z nas ma wpływ na to, żeby statystyki pandemii przedstawiały o kilka jednostek mniej, a nawet jeśli to kropla w morzu, to pamiętajmy, że każda z tych jednostek to ludzkie życie. Także dbajcie o siebie, planujcie wymarzone podróże! Do zobaczenia we Wrocławiu już wkrótce!
Wywiad przeprowadził: Sławomir Ziółkowski