Izabela Duda

Mój zwykły dzień, nie jest niczym nie zwykłym. Wstaję około godz. 6:30, idę do kuchni, potykając się o psa i koty, którzy upominają się o jedzenie. Włączam ekspres i napełniam miski.

W pracy jestem od 8:00 do 16:15. Dojeżdżam przeważnie komunikacją miejską, czasami na rowerze. Pracuję w jednym z wielu centrów usług wspólnych, w międzynarodowym środowisku. Dla tej firmy przeniosłam się do Wrocławia z Krakowa, skąd pochodzę. Nie bardzo wyobrażam sobie pracę w innym miejscu. Codzienne czyności w pracy – księgowanie i spotkania biznesowe; oczywiście też przerwy na kawę i lunch.

Po pracy chcę być jak najszybciej w domu, trzeba wyjść na spacer z psem. Gdy mam wolne popołudnie, chodzimy na dłuższe spacery, głównie nad Odrę. Przeważnie jednak wieczorami mam inne zajęcia, 2 razy w tygodniu chodzę na lekcje niderlandzkiego, sama też udzielam korepetycji z niemieckiego. Ok 20:00 staram się też znaleźć czas na basen lub spotkania z przyjaciółmi, kocham też kino, moje ulubione we Wrocławiu to Nowe Horyzonty, bywam kilka razy w miesiącu, czasami nawet kilka razy w tygodniu, zwłaszcza w listopadzie, podczas Tygodnia Kina Niemieckiego.

 

W zasadzie to praca znalazła mnie. Moja pasja to języki obce, a praca w międzynarodowym środowisku daje mi możliwość komunikowania się w różnych językach w ciągu dnia. Główną zaletą mojej pracy jest możliwość wyjazdów zagranicznych, 2 lata temu byłam ponad 2 miesiące w Szwajcarii, a we wrześniu odwiedziłam Holandię.

Moje pasje to głównie – języki obce, zwierzęta, rower i pływanie. Prawdziwy przypływ szczęścia jest wtedy, kiedy po całym dniu pracy mogę wziąć psa i po prostu ruszyć przed siebie… Lubimy odkrywać nowe tereny. Porzucam jej frisbee i nie myślę wtedy o niczym innym.

Szczęście daje mi też pomoc braciom mniejszym, czasami biorę inne koty na dom tymczasowy, kupuję karmę dla schronisk lub fundacji.  Uważam, że ludzie są kowalami własnego losu a za zły los zwierząt odpowiedzialny jest człowiek.

 

Najbardziej lubię tłumaczyć, uczyć się nowych języków i podróżować.  Moim marzeniem jest podróż na Islandię i do Australii.

 

Najwięcej radości daje mi poczucie, że wszystko jest w porządku, że jestem we właściwym miejscu i we właściwym czasie. Mam wokół siebie wspaniałych ludzi, na których zawsze mogę polegać – moją Partnerkę, dwóch kumpli weterynarzy, zaprzyjaźnioną sąsiadkę czy też właścicielkę mieszkania, które wynajmowałam, zanim kupiłam własne. Oraz wielu, wielu innych.

4.10.2014r. miałam wypadek na rowerze, złamałam kciuka i miałam 2 miesiące zwolnienia. Co wtedy można robić? Siedziałam i myślałam, wiedziałam, że coś w życiu muszę zmienić.  Najlepiej wszystko. Wtedy pomyślałam o przeprowadzce do innego miasta – w zasadzie po raz kolejny, mieszkałam w Niemczech, w Gdańsku; a teraz miałam znowu dość rodzinnego Krakowa. Przez głowę przemknął mi Wrocław, miasto, które odwiedziłam kilka razy i nie spodobało mi się na pierwszy rzut oka. Nawet kilka miesięcy wstecz, odwiedziłam tu przyjaciela, odebrał mnie ze starego dworca PKS, jechałam z nim przez miasto i myślałam – jak można tu mieszkać, a można! Książki nie należy oceniać po okładce, tak samo jak miasta. Fakt, jest pełno brzydoty, straszna mieszanka architektoniczna i brak sensownego planu zagospodarowania przestrzeni, to samo dotyczy innych miast Polski. To, co Wrocław czyni pięknym, to ludzie i klimat.

Mogę teraz powiedzieć, że jestem szczęśliwa, że odnalazłam swoje miejsce. A potem odnalazłam miłość. Zawsze w tej kolejności, ludzie myślą, że jak poznają chłopaka/ dziewczynę, to wszystko się ułoży. Nie. Trzeba być szczęśliwym samemu ze sobą, dopiero wtedy znaleźć drugą osobę, z którą można to szczęście dzielić.