Michał Nowaliński swoją przygodę z wyciskaniem zaczynał, ćwicząc w piwnicy. Konkretnie przy ulicy Orzeszkowej we Wrocławiu. Jest mistrzem Polski roku 2018 i srebrnym medalistą z Pucharu Europy na Białorusi. Reprezentował nasz kraj na Mistrzostwach Świata w Japonii.
Zwykły dzień
– Ciężko w tym okresie mówić o normalnym dniu, ale cofnijmy się do okresu, gdy było jeszcze normalnie. Więc tak u mnie w domu wstajemy o 6:00 rano toaleta, ogarniamy dzieci, czyli Hanię i Jasia ja wychodzę o 6:30 z domu, Hanie zawożę do żłobka i jestem w pracy o 7:00. Pracuję przy maszynie na produkcji, wiadomo monotonia więc mam czas pomyśleć. Już tam praktycznie zaczyna się mój trening, bo planuję ciężar, ile powtórzeń zrobię, o której dotrę na siłownię, ile potrwa trening. Pracę kończę o 15:00, odbieram Hanie ze żłobka, Jasia ze szkoły jadę do domu, tam jemy obiad, po czym wraca Kasia, czyli moja przyszła żona, a ja powoli wybieram się na trening. Ćwiczenie zaczynam około 17:00, trwa około dwóch godzin około 20:00, jemy kolację spać Idziemy około 22:00.
Początek
– Moja przygoda ze sportem siłowym zaczęła się na lekcjach WF-u, w końcówce gimnazjum chyba dokładnie była to druga klasa. Nauczyciel WF-u Dariusz Gintowt powiedział, że organizuje małą siłownię w piwnicach naszej szkoły i, że wstawi ławkę do wyciskania sztangi. Powiedziałem mu, że czuję to w sobie, chociaż ciężko mi dzisiaj powiedzieć skąd, że 60 kg wycisnę na pewno, a jeśli tak się stanie, to będzie musiał mi wpisać szóstkę. Rozmawialiśmy również o tym, że gdyby uda mi się wycisnąć 80kg to będzie musiał mi wpisać trzy szóstki ! Minął tydzień, poszliśmy na siłownię, 60kg wycisnąłem, 80kg nie udało się wycisnąć, choć i tak za próbę, nauczyciel postanowił wpisać mi dwie szóstki. Tak zaczęła się moja przygoda już później tylko siłownia i Ciężkie treningi.
Po przygodzie na WF-ie rozpocząłem treningi na siłowni. Popełniałem mnóstwo błędów, początkowo ćwicząc tylko ogólnorozwojowo, czyli na każdym treningu ćwiczenie całego ciała. Chwilę po tym dołączył do mnie mój przyjaciel Marcin Zwoliński, zwany Siwym i ćwiczyliśmy razem. Niesamowitym zbiegiem okoliczności było to, że kiedy Siwy zaczął pracować jako wulkanizator, poznał Piotra Pawyzę, prezesa jeszcze wtedy małego klubu sportowego Team Wrocław. Po jakimś czasie dostałem propozycję, aby przyjść do nich na treningi, które odbywały się w piwnicy, w pewnej kamienicy przy ulicy Orzeszkowej. Spróbowałem swoich sił w wyciskaniu i tak to się zaczęło.
Kariera
– Droga była kręta i zawiła. Wiele upadków i wzlotów, startów na zawodach ponad 60. Sukcesów, czyli medali ponad 50, których nie brakowało, przez te 10 lat trochę się tego nazbierało, niestety przed samym startem w Japonii na mistrzostwach świata, gdy wydawać by się mogło już wszystko gotowe, złapałem kontuzję- zapalenie przyczepów mięśni. Zabrało mi to wiele kilogramów ze sztangi, ale są to problemy, z którymi każdy sportowiec musi się mierzyć.
Co daje Ci motywację?
– Jest to jedno z najtrudniejszych pytań. Nie potrafię na nie odpowiedzieć, po prostu nie potrafię, nie ćwiczyć ani nie trenować. Sam sobie jestem motywacją, bo nie potrafię siedzieć w miejscu, cały czas czegoś od siebie wymagam, coraz wyżej stawiam sobie poprzeczkę, oraz rozwijam techniki treningu, co sprawia, że kończąc jeden trening, nie mogę się doczekać następnego.
Ile najwięcej wycisnąłeś?
– Na zawodach, czyli z tak zwanym zatrzymaniem 230 kg. Na treningu, czyli tak zwanie z odbicia bez żadnych reguł brzydko byle tylko ciężar wycisnąć 257,5 kg. Jakie to uczucie mieć taki ciężar na rękach? Jak dokłada się kilogram po kilogramie, ciężar na rękach nie waży, aż tak dużo, bo ręce są do tego przyzwyczajone, ale przy wyciskaniu ważny jest cały organizm. Głowa, która zawsze płata figle nie zaliczę albo zaliczę stres ten pozytywny, rywalizacja z samym sobą, ja zawsze podchodzę z pewnością siebie, jeśli ktoś mówi, że nie da rady, to ja mówię, wyjdź i wejdź jeszcze raz, bo z takim nastawieniem trening nie ma sensu.
Plany na przyszłość
– Jakie może mieć sportowiec plany, jeśli nie kolejne sukcesy. Myślę o poprawie startu na Mistrzostwach Świata (12 miejsce), jeśli tylko zdrowie pozwoli oraz jeśli formę uda się odpracować. Rozwijać się i iść do przodu w tył nawet nie zerkając.
Najważniejszy sukces
– Bez wątpienia największym sukcesem na arenie narodowej, który zapamiętam, jest mistrzostwo Polski w 2018 roku seniorów w kategorii do 120 kg wynik 230 kg pewny złoty medal i promocja na Mistrzostwa Świata do Japonii oraz puchar Europy w Białorusi gdzie nie mniej ważny sukces, bo srebrny medal na arenie międzynarodowej medal dla Polski wspaniałe uczucie.
Wywiad przeprowadził: Sebastian Pękalski